Pielenie ryżu i bryłka cukru

Właściwie nie prowadziło się z Koreańczykami prywatnych rozmów. Zazwyczaj nie wiedziało się o nich nic.

Pracownicy Chopolu, tak jak wszyscy Koreańczycy musieli odpracować odpowiednią ilość dni w czynach społecznych. Robili wtedy najrozmaitsze rzeczy – najczęściej pielili ryż.

W rozmowie ojciec średnio mądrym żartem zauważył, że takie pielenie ryżu, w chłodnej wodzie nie musi być rzeczą nieprzyjemną. Wtedy zgromiła go jedna z Koreanek.
– Nie wie pan, co w tej wodzie pływa! – powiedziała – i podwinęła spódnicę. W jej łydce znajdowała się spora dziura.
– Ten właśnie otwór wygryzło mi coś podczas pracy na ryżowisku – powiedziała.
I w tej krótkiej chwili stało się jasne, że ona, tak samo jak europejskie kobiety brzydzi się robactwem; że nie jest wolna od uczuć doskonale znanych naszym kobietom, i nie tylko kobietom; że praca na ryżowym polu była dla niej mordęgą i dodatkowo wiązała się z psychicznym urazem.

Rzadkością była możliwość jakiegoś pytania bardziej osobistego. Jak doszło do tego, że tato mógł zadać takie pytanie przez tłumacza funkcjonariuszowi Kimowi, który był, to ważne, związany z koreańską służbą bezpieczeństwa, nie wiadomo. Być może stało się to w jednej z tych chwil rozluźnionych, podczas firmowych rautów albo pieczenia pulkogów, gdy Koreańczycy rozpinali jeden guzik od koszuli, niektórym
nawet zdarzało się zdjąć marynarkę. Być może w takiej chwili tato spontanicznie zadał to pytanie a tłumacz Kim to pytanie przetłumaczył: jakie było jego marzenie w dzieciństwie – tego człowieka, o którym tato wiedział, że jest związany z koreańskim SB.

– Bo ja – rozgadał się typowo po europejsku, bez większej wstydliwości ojciec – zawsze marzyłem o kolejce elektrycznej. Nigdy nie miałem takiej kolejki, nie było nas stać na taką zabawkę.
Koreańczyk nie od razu zrozumiał pytanie, jakby marzenie o czymkolwiek było czymś niecodziennym w Korei albo głęboko skrywanym. Zmarszczył czoło i zastanawiał się dłuższą chwilę. Był to człowiek kilka lat od ojca starszy, którego dzieciństwo przypadło na ciężkie lata po wojnie w latach pięćdziesiątych. W końcu odpowiedział:
– W Korei nie mieliśmy żadnych zabawek. To były ciężkie czasy, zaraz po wojnie. Marzyłem o tym, żeby mieć bryłkę cukru.
– Cukru? – zdziwił się ojciec.

Przed naszymi oczyma staje nieduża kostka cukru, którą wrzuca się do herbaty. Zacząć należy od tego, że funkcjonariusz Kim mówił o innym od naszego cukrze – cukrze wyrabianym z trzciny cukrowej. O innej, żółtej barwie i nie tak kruchej konsystencji. Właśnie dlatego nazwałem ten kawałek cukru bryłką a nie kostką; była to bryłka spora i nieforemna. Można było ją lizać niczym słodki lizak. I o tym marzył funkcjonariusz Kim.

Ojciec zamyślił się na dłuższą chwilę, zaskoczony taką odpowiedzią. I funkcjonariusz Kim nabrał dla niego w jednej chwili ludzkiego wymiaru. Przestał być tylko funkcjonariuszem towarzyszem Kimem. Kiedy ktoś dorasta w skrajnej nędzy i marzy o tym, żeby polizać bryłkę żółtawego cukru, to jasne się okazuje, że aby nie cierpieć głodu stanie się choćby współpracownikiem służby bezpieczeństwa.

(Artur Nowaczewski, Dwa lata w Phenianie, Lampa i Iskra Boża, Warszawa 2013, s. 109-111)

Artur Nowaczewski

Artur Nowaczewski

Urodzony 10 października 1978 roku w Gdańsku.

Absolwent III LO „Topolówki”, w 2003 roku ukończył filologię polską na UG, a w 2008 roku obronił pod kierunkiem prof. dr. hab. Zbigniewa Majchrowskiego pracę doktorską pt. Figura ulicy w literaturze polskiej po 1918 roku. Pracownik Zakładu Teorii Literatury i Krytyki Artystycznej w Instytucie Filologii Polskiej na UG.

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

Pozostałe wpisy

Tryptyk himalajski

Hillary ojciec chwytał się wielu zajęć, ale odkąd zgłosił się do wojska (rana pod Gallipoli, przestrzelony nos) otrzymał stopień sierżanta i ciężką rękę. bicie

Czytaj więcej >>

Noc Mleczna

rosłem i rosłem. a śladem moich spojrzeń i miniętych ulic coś rosło we mnie. słońce świeciło, padały deszcze, chciałem pomieścić w pamięci każdy listek, każdy liszaj

Czytaj więcej >>

Pielenie ryżu i bryłka cukru

Właściwie nie prowadziło się z Koreańczykami prywatnych rozmów. Zazwyczaj nie wiedziało się o nich nic. Pracownicy Chopolu, tak jak wszyscy Koreańczycy musieli odpracować odpowiednią ilość

Czytaj więcej >>

Co wypada

deszcz, ten się wypada do ostatniej kropli. gdzie byłem, no,  nad ulicą puszczaliśmy zapałki z prądem. tak wypadło. trzeba przecież skorzystać że z deszczu na chodniku powstają

Czytaj więcej >>

Literacki mit Gdańska po 1945 roku

 Czy istnieje literacki mit Gdańska? Wyobrażenie miasta, które narzuca się tak silnie, że kształtuje wyobraźnię jego mieszkańców? Czy w konfrontacji z gdańską przestrzenią doświadczamy „mitycznej przemocy”?

Czytaj więcej >>
Aot. Artur Nowaczewski mapa

Mapa

Zapodziała się na kilka lat, a teraz się odnalazła. Mapa Polski, na której od dzieciństwa (tj. od roku 1986) zaznaczam miejsca, w których byłem. I tak to się zawsze odbywało – chciałem

Czytaj więcej >>

Commodore 64

to że zwiększa się rozdzielczość, wcale nie oznacza, że widać więcej. wczytuję się w dzieciństwo, a tam : komputer z pamięcią 64 kilobajty   dziś kiedy wszystko

Czytaj więcej >>

Poeci-piechurzy

Pieszo podróżowano od zawsze, nieraz z powodów bardzo trywialnych – czasami nie było innej możliwości, żeby dotrzeć do celu wędrówki. W średniowieczu piechur jest przede wszystkim

Czytaj więcej >>

Amsterdam

kiedyś kończy się każda noc i każde spadanie. jeszcze raz zwycięża lot. znów burzy się krew i rwie się głos aby śpiewać

Czytaj więcej >>

Poligon

„Mieszkam w wysokiej wieży, ona mnie obroni Nie walczę już z nikim, nie walczę już o nic” (Sztywny Pal Azji, Wieża radości, wieża samotności)

Czytaj więcej >>