Tryptyk himalajski

Hillary

ojciec chwytał się wielu zajęć,

ale odkąd zgłosił się do wojska

(rana pod Gallipoli, przestrzelony nos)

otrzymał stopień sierżanta i ciężką rękę.

bicie pasem to była norma i karne seanse

w drewutni.

 

w szkole też nielekko. dziesięcioletni

Hillary, przyszły Sir Edmund

zdobywca Czomolungmy oraz bieguna,

nie wie, gdzie leży Azja.

jego niepewny uśmiech ze względu

na wydatną szczękę

odbierany jest jako wyraz szpetnej głupoty.

 

do tego te wystające żebra! sylwetka,

pożal się Boże, skrzywienie kręgosłupa.

wyzwolenie niosły książki, w przeciągach

pociągów, biegi na stację,

ale późniejsze studia – matematyka,

nauki przyrodnicze – to była katastrofa.

oblane egzaminy, żadnych przyjaciół.

 

nie szukaj drogi znajdziesz ją w sercu,

dzikim mięśniu, co bije w ranie,

nieodpartej ranie,

co jest baśnią o nieopierzonych łabędziach.

bo byłeś zawsze tym, kim jesteś

z drogi powstałeś, z drogi się obrócisz

w siebie.

 

szczyt najpierw okazuje się pustką;

huk wiatru, który Tenzing nazwał

rykiem tysiąca tygrysów.

dopiero potem spojrzenie w dół,

na północne zbocze góry niewidzialne

jak druga strona księżyca.

 

radość, zdjęcia, uściski.

Tenzing zostawił czekoladę w ofierze,

ja krzyżyk, który dał mi John Hunt.

możliwe, że kłęby myśli, ale najpierw

 

pełne pęcherze. w nocy nie chcąc się odwodnić

wlewaliśmy w siebie gorącą lemoniadę.

oddawszy należny szacunek najwyższej górze świata,

nie miałem innego wyjścia  jak na nią nasikać.

 

Mallory

Because it’s there

Mallory

na co nam zdobyte góry?

„załatwiliśmy skurczybyka”

powiedział Hillary

ale szczytu już nie było,

słowo było puste, rozmowa zeszłoroczna

 

jeśli zobaczyć Everest,

to tylko w 1924 roku

takim jakim widział go Mallory

i w tweedowej kurtce przemierzać

dziewiczą sepię Himalajów

 

kto nazwie trupem tę hardą duszę

wtuloną w samo serce szczytu?

kto zwłokami nazwać się ośmieli?

nie da się zapomnieć tej tygrysiej ręki

i żył wmarzniętych w żwir.

 

w górze jak przed osiemdziesięciu laty

granie, chmurzący się kosmos.

nie znają małych miar skały

nie zna i ciało w tej przestrzeni porzucone

nadal pnie się w górę.

 

lina je przepasa jak grecką rzeźbę.

obok pierwotny rynsztunek :

ciężki but obnaża swe podkute podbrzusze

w butli tli się tlen a list od ukochanej

żony, Ruth, wciąż wiąże zmarłego.

 

twarz jego znałem ze zdjęcia,

nie ma jej tu. za to pod mrozem nieba trwa

obdarty do żywej kości duch

 

Tenzing

szedłem, żeby wrócić.

nie ma baśni, jedyna baśń

to siedem gór i rzek w biegu dni, tygodni,

jądra słońca, burz. pieśń nazw,

które krążą w napiętych korytach.

 

na szczycie Everestu ani Buddy, ani Siwy,

żadnych wizji, objawień. nie ma nic

nadprzyrodzonego ani nadludzkiego.

to samo choć droższe o szmat drogi niebo,

zmarznięte stopy, które wyniosły na szczyt.

 

(tlen w butli – oby tylko starczyło go,

pozwól teraz bezpiecznie zejść.)

 

-wiele razy mówiłam ci synku,

żebyś nie szedł na tę górę,

za to teraz już nie będziesz musiał tam iść.

czy widziałeś tam złotego wróbla,

czy widziałeś turkusowego lwa?

 

-nie ama la. na szczycie tylko śnieg.

nie ma baśni. jest tylko prawda, słońce i lód,

przerywany oddech, w huku wiatr.

-ale czy widziałeś ze szczytu

klasztor Rongbuk? -tak ama la.

widziałem klasztor, był malutki jak łupina

na grzywach

 

śniegów.

 

Fot. Artur Nowaczewski

arturnowaczewski · 13.tryptyk Himalajski

Artur Nowaczewski

Artur Nowaczewski

Urodzony 10 października 1978 roku w Gdańsku.

Absolwent III LO „Topolówki”, w 2003 roku ukończył filologię polską na UG, a w 2008 roku obronił pod kierunkiem prof. dr. hab. Zbigniewa Majchrowskiego pracę doktorską pt. Figura ulicy w literaturze polskiej po 1918 roku. Pracownik Zakładu Teorii Literatury i Krytyki Artystycznej w Instytucie Filologii Polskiej na UG.

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

Pozostałe wpisy

Być flâneurem w Gdańsku

Po II wojnie światowej Gdańsk znalazł się w granicach Polski, ale jedynie kilka procent przedwojennych mieszkańców pozostało w mieście. Niemców wysiedlono, gdańska polonia została

Czytaj więcej >>

Literacki mit Gdańska po 1945 roku

 Czy istnieje literacki mit Gdańska? Wyobrażenie miasta, które narzuca się tak silnie, że kształtuje wyobraźnię jego mieszkańców? Czy w konfrontacji z gdańską przestrzenią doświadczamy „mitycznej przemocy”?

Czytaj więcej >>

Płynny Monolit

stojąc na mostku wpatruję się w płynny monolit wszystko jeden szum nas pochłonie myślę: kroplo, mogłaś spaść wtedy z deszczem. może wtedy poznałbym

Czytaj więcej >>

Noc Mleczna

rosłem i rosłem. a śladem moich spojrzeń i miniętych ulic coś rosło we mnie. słońce świeciło, padały deszcze, chciałem pomieścić w pamięci każdy listek, każdy liszaj

Czytaj więcej >>

Ulica Batorego

 sztachety płotu jak zęby staruszki, całe z próchna, wystarczy poruszyć i otwiera się droga do starego ogrodu. Pan Bóg nakleił plastry światła na kurz

Czytaj więcej >>
Aot. Artur Nowaczewski mapa

Mapa

Zapodziała się na kilka lat, a teraz się odnalazła. Mapa Polski, na której od dzieciństwa (tj. od roku 1986) zaznaczam miejsca, w których byłem. I tak to się zawsze odbywało – chciałem

Czytaj więcej >>

Krokowa (2019)/ Kaszuby

  Pociąg do Krokowej jeździł jeszcze zanim poprowadzono linię na Mierzeję Helską. Mijał po drodze wieś Gdynia, skręcał z Redy w kierunku Pucka i Swarzewa, kilkanaście

Czytaj więcej >>

Dziadek, Bałtyk, Wieczno

         Morze? Długo jedynie dystans, niechęć, obawa. Wszystko z powodu ekologicznej katastrofy. Z dzieciństwa zapamiętałem najbardziej obraz zwałów czarnych, śmierdzących glonów, wymieszanych z wyrzucanymi

Czytaj więcej >>

Amsterdam

kiedyś kończy się każda noc i każde spadanie. jeszcze raz zwycięża lot. znów burzy się krew i rwie się głos aby śpiewać

Czytaj więcej >>