Krokowa (2019)/ Kaszuby

 

Pociąg do Krokowej jeździł jeszcze zanim poprowadzono linię na Mierzeję Helską. Mijał po drodze wieś Gdynia, skręcał z Redy w kierunku Pucka i Swarzewa, kilkanaście kilometrów dalej linia kończyła się niedaleko pałacu rodziny von Krockow. Dzisiaj, aby tam dotrzeć transportem publicznym, trzeba wsiąść w PKS w Wejherowie jadący przez Puszczę Darżlubską. To okolice, gdzie w wielu wsiach można znaleźć pałace należące kiedyś do bogatych niemieckich rodów. Niektóre są odrestaurowane, zaadaptowane na hotele, inne popadają w ruinę, opowiadają bardziej schyłek poprzedniej epoki niż współczesność.

 

Przyczółki puszczy kończą się na pasmach wzgórz – aż do pasa lasu nad morzem rozciągają się pola poprzecinane błotami i zagajnikami brzóz, których gałązki o tej porze roku przybierają różowy odcień. Zieleń pól kojarzy się z tapetami Windowsa, w wiele stron prowadzą aleje obramowane szpalerami starych drzew. Pnie drzew są jak tkanka kostna krajobrazu w wyłysiałym listopadzie, jest teraz jesienią bardziej widoczna, jakby krajobraz chudł, starzał się.

Dlaczego stare rezydencje, rodowe gniazda, choćby były jedynie cieniem własnej świetności, są nadal w stanie wzbudzać nasz podziw, gdy współczesne budowle wzniesione przez biznesmenów często jedynie niechęć i uśmieszki? Tu nie chodzi nawet o same projekty architektoniczne, kwestie smaku, ale o drzewa. Stare dwory wpisują się w krajobraz. Domy współczesnych nowobogackich najczęściej powstają w szczerym polu. Zazwyczaj najszybciej rosną w ich otoczeniu żywopłoty, ogrodzenia. Drzewa posadzone w ich bliskości są jak zarost nastolatka. Jak konstrukcja badyli wokół zamku z piasku. Czuć płytkość ich historii. Tymczasem stare pałace otoczone grupą drzew albo parkiem to obrazy, gdzie rama harmonijnie stapia się z pejzażem przedstawionym na płótnie. Rama tez ma znaczenie.

Okolica tętniła życiem historii – opowiadających o Kaszubach, Polakach i Niemcach. Szliśmy i szliśmy. Przez Krokową, Lisewo, Trzy Młyny, Sulicice, Kłanino, Starzyński Dwór, Swarzewo. Nie miejsce tu by mnożyć wątki. Opowieści o bogatych zostawiły gałęzie rodów, obiekty, zostały pałace, rozpadające się grobowce, archipelagi umarłych atlantyd. Biedni nie pozostawiają śladów, ziemia połyka ich szybciej, przychodzi kolejna generacja, której celem jest przetrwanie. Same kadry jak w „Kamerdynerze” Bajona to jeszcze za mało, by ich ożywić. To dobre do rekonstrukcji historycznej, ale do czegoś więcej trzeba pisarza, który swoją wiedzę czerpie z obserwacji. Bo biedni nie mogą wypowiedzieć siebie, a przynajmniej większość z nich. Ta ziemia nie miała swojego Reymonta, Żeromski był przyjezdnym, tylko ją musnął.

To, co stare na Pomorzu – jest co najmniej dziewiętnastowieczne. Dlatego XIX wiek jawi się tu jako krajobraz pierwotny, wszystko, co po nim – to bałagan. Bałagan klockowatego PRL-u był przynajmniej jednolity. Bałagan III RP – to rozbicie dzielnicowe, co działka, co posesja, to udzielne księstwo, każdy na zagrodzie równy wojewodzie i żadnej przewodniej myśli. Myśl pojawia się tam, gdzie rewitalizacja zabytku albo ścieżka rowerowa w miejscu rozebranych torów. Ścieżka jest idealnie prosta – jak kiedyś tor. Na niegdysiejszych peronach rośnie trawa, słońce jest coraz niżej, jakby nasz wehikuł czasu wylądował w odległej przyszłości i świat kończył się bardziej radykalnie i ostatecznie. Gdzieś partie Elojów i Morloków walczą o władzę, a to już wnuki i prawnuki tych dzieci, które oglądały wojnę.

 

Fot. Piotr Maksymowicz

Artur Nowaczewski

Artur Nowaczewski

Urodzony 10 października 1978 roku w Gdańsku.

Absolwent III LO „Topolówki”, w 2003 roku ukończył filologię polską na UG, a w 2008 roku obronił pod kierunkiem prof. dr. hab. Zbigniewa Majchrowskiego pracę doktorską pt. Figura ulicy w literaturze polskiej po 1918 roku. Pracownik Zakładu Teorii Literatury i Krytyki Artystycznej w Instytucie Filologii Polskiej na UG.

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn

Pozostałe wpisy

Bożepole (2020) / Kaszuby

Bożepole (2020) /Pomorze Na stacji w Bożympolu wysiada się właściwie w szczerym polu, a droga w szpalerach drzew prowadzi do lasu, w pasmo wysokich morenowych wzgórz. Tak wysokich,

Czytaj więcej >>

Commodore 64

to że zwiększa się rozdzielczość, wcale nie oznacza, że widać więcej. wczytuję się w dzieciństwo, a tam : komputer z pamięcią 64 kilobajty   dziś kiedy wszystko

Czytaj więcej >>

***

aż strach pomyśleć, co trzyma pan od biologii na zapleczu. w tej klasie nie ma ani jednej żywej żaby, wszystkie są martwe, w słoikach można obejrzeć

Czytaj więcej >>

malutkość i Morze

znaczy piszesz o czym? o Jakubie Paganelu. o kim? O profesorze Paganelu z Dzieci Kapitana Granta – znajduję go we mgle na mostku w postaci konika polnego. konika?

Czytaj więcej >>

Literacki mit Gdańska po 1945 roku

 Czy istnieje literacki mit Gdańska? Wyobrażenie miasta, które narzuca się tak silnie, że kształtuje wyobraźnię jego mieszkańców? Czy w konfrontacji z gdańską przestrzenią doświadczamy „mitycznej przemocy”?

Czytaj więcej >>

Dziadek, Bałtyk, Wieczno

         Morze? Długo jedynie dystans, niechęć, obawa. Wszystko z powodu ekologicznej katastrofy. Z dzieciństwa zapamiętałem najbardziej obraz zwałów czarnych, śmierdzących glonów, wymieszanych z wyrzucanymi

Czytaj więcej >>

Pielenie ryżu i bryłka cukru

Właściwie nie prowadziło się z Koreańczykami prywatnych rozmów. Zazwyczaj nie wiedziało się o nich nic. Pracownicy Chopolu, tak jak wszyscy Koreańczycy musieli odpracować odpowiednią ilość

Czytaj więcej >>

Noc Mleczna

rosłem i rosłem. a śladem moich spojrzeń i miniętych ulic coś rosło we mnie. słońce świeciło, padały deszcze, chciałem pomieścić w pamięci każdy listek, każdy liszaj

Czytaj więcej >>